Józef Chodakowski wrócił do kraju w styczniu 1958 roku, w ramach repatriacji z
rodzicami i rodzeństwem. Początkowo studiował na wydziałach: Prawa i Filologii
Rosyjskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Ostatecznie ukończył studia
ekonomiczne w SGPiS (SGH) w Warszawie. Przed powrotem do Ojczyzny prowadził
dzienniczek i pisał wiersze. Materiały te uległy zniszczeniu. Tomik Nasz los
wypisany na dłoni jest jego debiutem.
\PASIERBowie\ to fascynująca książka o dziejach Kresowiaków w trójkącie miedzy
Baranowiczami, Słonimem i Lidą (dzisiejsza Białoruś\, zapomnianych przez
kolejne władze polskie. Warte zastanowienia są dywagacje polityczne autora:
otóż gdyby Władysław Anders nie wyprowadził wojsk polskich z ówczsnego ZSRR na
Bliski Wschód, pomimo zawartego wcześniej układu Sikorski-Majski o wspólnej
walce ze wspólnym wrogiem, prawdopodobnie nie byłoby porozumień z Teheranu
oraz Jałty bez wiedzy rządu Sikorskiego i innaczej mogłyby być po wojnie
wytyczone granice Polski na wschodzie, jako konsekwentnego sojusznika Rosji w
walce z Niemcami.
Literatura polega na pamięci. Poezja szczególnie jest na to podatna, wystarczy
bowiem jakiś drobiazg, fragment pejzażu, przedmiot czy wydarzenie, a otwiera
się, jak za pociągnięciem magicznej różdżki, zaczarowany świat, nie tylko
wspomnień czy przywołań. Zaczyna się wartościowanie tego, co przeminęło, ale
co również trwa nadal. Przeważnie jest to jakaś próba ocalenia, nie tylko
swoich uczuć, ale i poglądów. Tak przyjętej perspektywie towarzyszy często
przesłanie, swoisty dekalog do którego odwołuje się podmiot liryczny wierszy
czy sam autor. W przypadku Józefa Chodakowskiego jest podobnie. Z jednej
strony jego poezja przywołuje tragiczne wydarzenia naszej historii, której
ostatni świadkowie powoli odchodzą na lepszą stronę błękitu, z drugiej są to
powroty do dzieciństwa, młodości, do miejsc, które często określamy mianem
naszej małej Ojczyzny. Liryka Chodakowskiego zawiera w sobie nie tylko piękno
idei, odwołania do poświęcenia, patriotyzmu czy honoru, ale delikatną subtelną
uczuciowość. W swej poetyce nawiązuje do tradycyjnych form polskiego wiersza,
do nastrojowości znanej choćby z poezji Bohdana Zaleskiego czy Mieczysława
Romanowskiego. ...
Poetycka próba poszukiwania uniwersalnego dobra, ale również źródeł zła, które
zniewala nasz świat. To zło, często bywa atrakcyjne i sugestywne, tworzy
namiastkę złudnego piękna i wartości, którym ulegamy często bezwiednie i bez
refleksji. Autor, często poprzez wiersz publicystyczny, pokazuje te
mechanizmy, przywołuje konkretne sytuacje i wydarzenia. Czasem przybiera głos
mentora i przestrzega, w imię dobra, które przecież jest, które istnieje,
choćby w sercu człowieka.
Kolejny tomik autora, w którym króluje tytułowa tematyka. Ciekawym akcentem
tych wierszy jest brak dychotomicznego podziału, o który, zdaniem autora,
bardzo trudno. Jest to nieco przekorne, bo wcale to nie oznacza, że nie mamy w
tej liryce prób oddzielenia zła o dobra. Nawet wówczas, kiedy te dwa zjawiska,
choćby w społecznym czy politycznym ujęciu sąsiadują ze sobą czy się
przemieszczają. Jak zwykle u autora trochę dydaktycznej i historycznej,
ciekawej refleksji.
Aluzje, dygresje, dotyczące przeszłości, ale zawsze ważne odczytywanie zdarzeń
i tradycji. I tych współczesnych, których aktualność uświadamia nam
skomplikowany charakter świata, w którym często bezrefleksyjnie żyjemy. Od
czasu do czasu dyskretny dydaktyzm i formułowane, niemal po ojcowsku,
zalecenia. Wszystko to w kontekście sugestywnej metafory i patriotycznej
symboliki.