Esej Widziałem ciemne słońce nie jest poradnikiem ani pracą popularno-naukową. Jest dokumentem, świadectwem stanu ducha i sposobu myślenia osoby autentycznie doświadczonej depresją, i w tym upatruję jego wartość i siłę. Autor dzieli się najgłębszą prawdą o swoim doświadczeniu i czyni to w sposób poruszająco prosty.
Artur Marino Boeken



Najnowsza książka Artura Marino to powrót do czasów dzieciństwa opowieść o poniemieckiej kamienicy przy ul. Legnickiej 51 we Wrocławiu, w której się wychował, oraz jej lokatorach. Historie - czasem smutne, czasem wesołe, sentymentalne i zabawne zarazem - ukazują świat dawno miniony, a jednak na swój sposób bliski. Fragment książki: Ludzie, którzy mieszkali w domu przy Legnickiej 51, byli szczególni. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to dom socjalny, żyła w nim niezwykła mieszanka. Niektórzy mieszkali tu od zawsze, czyli od pierwszych powojennych lat. Innych kierowało tu miasto i były to raczej przypadki patologiczne. Tak więc na Legnicką trafiali głównie życiowi nieudacznicy, pijacy i dziwacy. Bywali też oczywiście całkiem zwyczajni i normalni, ale to nie oni najbardziej zapadli mi w pamięć. (...) Urodziłem się i wychowałem w tym domu, i dla mnie był to jedyny świat, jaki znałem. Świat barwny i malowniczy. Świat ludzkich historii i charakterów, czasami tragiczny, czasami żałosny, ale często też śmieszny. To będzie historia ludzi mieszkających w kamienicy przy Legnickiej 51. Bez nich nie byłoby tej opowieści.
Lektura tej książki nie jest ani łatwa, ani przyjemna, choć momentami bardzo wzruszająca. Niektóre rozdziały trzeba czytać fragmentami, po kawałku inaczej nie da się znieść rozmiaru opisanych w nich okropności. Horror jak mówił bohater Czasu Apokalipsy. W ostatnich latach ukazało się sporo publikacji na temat Rzezi Wołyńskiej, ale książka Artura Marino jest na ich tle wyjątkowa. Autor opisuje tragiczne wydarzenia sprzed blisko osiemdziesięciu lat umieszczając je w szerokim kontekście polityczno-społecznym, historycznym oraz kulturowym, i próbuje zrozumieć, jak mogło dojść do tak strasznej zbrodni. Podczas lektury czytelnik uświadamia sobie, że temat Wołynia jest nadal aktualny. Nie tylko dlatego, że nierozliczone zbrodnie z przeszłości mogą mieć wpływ na obecne stosunki polsko-ukraińskie. Również dlatego, że na naszych oczach nie tylko w Polsce budzą się demony nacjonalizmu. Czytając książkę Artura Marino nietrudno skonstatować, jaka jest droga od haseł nacjonalistycznych do ich realizacji. Czasami bardzo krótka.