Znakomita powieść o trudnych ludzkich relacjach w jeszcze trudniejszych czasach.Jest rok 1938, świat jeszcze śpi spokojnie. Lwów, tygiel narodowości, tętni gwarem i rozbrzmiewa beztroską radością, nie przejmując się tym, że na niebie gromadzą się czarne chmury. Zanim Ukraińców, Polaków i Żydów podzielą narodowościowe animozje, wciąż są tylko sąsiadami, którzy życzliwie uśmiechają się do siebie na ulicy.Lilka wraz z koleżankami przygotowuje się do matury i nie ma pojęcia, że to będzie ostatnia szczęśliwa wiosna. Tęskni za ukochanym, chodzi do szkoły i jak niepodległości próbuje bronić swojej dorosłości, nie wiedząc, że wkrótce przejdzie przyspieszony kurs dorastania, że będzie zmuszona pożegnać beztroskę i zmierzyć się z upiorami wojny. Spośród znanych od urodzenia osób nauczyć się rozpoznawać wrogów. Wiedzieć, komu zaufać i co zrobić, żeby nie stracić wiary, ponieważ wojna okaże się sprawdzianem człowieczeństwa, który nie będzie miał nic wspólnego z narodowością, językiem ani z wyznawaną religią.We Lwowie urodzili się moi dziadkowie. Po wojnie przyjechali na Ziemie Odzyskane, ale do końca życia nosili w sercu tamten świat katulających się tramwajów, śpiewnie zaciągających handełesów i burzliwej młodości, spędzonej w tym najpiękniejszym z miast.
Magdalena Kawka Boeken




Znakomita powieść o trudnych ludzkich relacjach w jeszcze trudniejszych czasach.Po prawie sześciu latach wojna wreszcie się kończy. Niestety, rodzina Lindnerów nie może w pełni cieszyć się wolnością. Tak długo na nią czekali, ale okazało się, że ta, która nadeszła, jest inna, niż ją sobie wyobrażali. Zamiast rozpocząć nowe życie wyzwolonym Lwowie, zostają deportowani. Pakują więc dobytek do bydlęcych wagonów i razem z setkami tysięcy innych repatriantów z Kresów ruszają na Ziemie Odzyskane, tyleż obiecane, co niechciane.Po długiej, męczącej i pełnej dramatycznych wydarzeń podróży trafiają do niewielkiego, opuszczonego przez Niemców miasteczka na Pomorzu Zachodnim, gdzie wciąż jeszcze unoszą się duchy dawnych mieszkańców.Lilka, Michaś, Marianna i Gustaw bardzo tęsknią za Lwowem. Muszą jednak zaakceptować nową rzeczywistość, co okazuje się trudne w poniemieckich realiach, wśród przybyszów z całej Polski, nie zawsze dobrych i życzliwie nastawionych do sąsiadów.W dodatku zły los nie zamierza o nich zapomnieć i jeszcze nie raz upomni się o swoje...Gustaw nie może się pogodzić z tym, że Szura została z matką na Ukrainie, Lilka obsesyjnie tęskni za ukochanym, o którym nie ma żadnych wieści, a Marianna pewnego dnia staje twarzą w twarz z demonem, który tym razem nie przyszedł z zewnątrz, tylko mieszkał w niej samej.
Kontynuacja powieści Pora westchnień, pora burz o końcu beztroskiego Lwowa.Jest koniec 1940 roku. Gustaw Lindner od sześciu miesięcy przebywa w łagrze Smolnyj gdzieś w samym sercu Syberii i może tylko śnić o powrocie do Lwowa, który jednego okupanta zamienił na drugiego. Całymi nocami rozmyśla o Mariannie, Lilce, Jakubie i małym Michasiu, a za dnia, razem z innymi, w nieludzkich warunkach pracuje przy wyrębie lasu. Jego towarzyszem niedoli jest stary Akim, dzięki któremu Gustaw poznaje przerażającą historię o Hartadze - pół człowieku, pół niedźwiedziu kryjącym się wśród leśnych syberyjskich ostępów otaczających baraki. Kiedy nocami rozlegają się dalekie wycia wilków, nikt nie powinien spać spokojnie.W tym samym czasie we Lwowie Marianna z Lilką próbują odnaleźć się w wojennej rzeczywistości i kiedy już się wydaje, że czarne chmury nad ich głowami trochę się rozwiały, na rodzinę spada nieoczekiwany cios...We Lwowie urodzili się moi dziadkowie. Po wojnie przyjechali na Ziemie Odzyskane, ale do końca życia nosili w sercu tamten świat katulających się tramwajów, śpiewnie zaciągających handełesów i burzliwej młodości, spędzonej w tym najpiękniejszym z miast.
Trzymacie Państwo w rękach obszerny wywiad z Jerzym Stępniem, współtwórcą ustaw samorządowych z 1990 roku, sędzią, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego, wykładowcą akademickim i, co dla mnie nie mniej ważne, również założycielem Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego. Publikacja ukazuje się w momencie szczególnym – w 30. rocznicę uchwalenia przez Sejm X kadencji ustawy o samorządzie terytorialnym, ordynacji wyborczej do organów gmin i zmian w Konstytucji, które wprowadziły i umocniły samorząd terytorialny w Polsce po okresie „centralizmu demokratycznego” epoki PRL-u. Jerzy Stępień jest znany współczesnej opinii publicznej jako postać barwna, niejednoznaczna, czasem kontrowersyjna, a także jako aktywny uczestnik debaty publicznej, bezkompromisowy krytyk poczynań przedstawicieli władz i działań polityków obozu Zjednoczonej Prawicy. Tych, którzy takiej właśnie narracji oczekują, otwierając karty niniejszej publikacji, ta książka zadziwi. Owszem, Czytelnik znajdzie w niej odwołania do spraw aktualnych, ale nieliczne, podane niejako na marginesie rozważań o sprawach zasadniczych dla kształtowania porządku prawnego i instytucjonalnego w Polsce. Znacznie więcej jest w niej różnorodnych wspomnień: sędziego, jazzmana, więźnia stanu wojennego, senatora, reformatora. Spośród wielu spraw, które prezentuje Jerzy Stępień, szczególne znaczenie mają dwie. Po pierwsze, zyskujemy szczegółowy wgląd w proces legislacyjny, który doprowadził do przygotowania w Senacie ustaw samorządowych uchwalonych przez Sejm w maju 1990 roku. Druga kwestia dotyczy doświadczeń prawnika, kształtowanych niezwykle wielotorowo, tak z perspektywy sędziego pracującego w sali sądowej, jak osadzonego w więzieniu czy rozstrzygającego spory w Trybunale Konstytucyjnym. To właśnie te doświadczenia, jak sądzę, doprowadziły Jerzego Stępnia do przekonania, że sędzia przede wszystkim „musi się charakteryzować obywatelską dzielnością, nawet niezłomnością”. Cezary Trutkowski prezes zarządu Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego